Wczoraj z nudów przyłączyłam się do rodziców, którzy oglądali festiwal w Opolu. Gdyby nie to, że od lat pozostaję w stanie załamania nad polskim rynkiem muzycznym, to bym się załamała. Ostatnio nie słucham radia, a i telewizję dość rzadko oglądam, więc pomijając już to, że większość wykonawców, nad którymi wzdychała i zachwycała się widownia, nie było mi znanych, to jednak fakt, że taki Piasek zdobył x nagród, bynajmniej pozytywnie nie nastrajał.
Najwyraźniej jestem zdolna przełknąć (i polubić) tylko kicz i sparkle made in Japan. A jak już przy Japonii jesteśmy, to jak się tak przysłuchiwałam tym naszym rodzimym gwiazdom estrady, to doszłam do wniosku, że większość z nich talentem wokalnym jest równa takiemu przeciętnemu Johnnys'owi (no, może takiemu lekko powyżej przeciętnej). Tyle że od nich prawdziwych zdolności jednak już z zasady się nie wymaga, bo się wie, że zawód byłby srogi.
W większości wykonywanych utworów nie było krztyny oryginalności, a i samo prowadzenie koncertu pozostawiało wiele do życzenia - jakoś nie przypominam sobie jakiejkolwiek wręczającej nagrody osoby, która jednocześnie nie reklamowałaby jakiegoś serialu czy programu nadawanego przez TVP1.
( Dalsze rozwodzenie się nad zasmucającym polskim rynkiem muzycznym )
Poza tym, w poprzedniej notce pisałam, że niezbyt dobrze się czuję. Pod koniec tego samego dnia czułam się obrzydliwie, a noc, która po nim nadeszła była w dużej części bezsenna. Zaraz w poniedziałek byłam u lekarza, dostałam różne leki i je biorę i niby jest lepiej - jest naprawdę o niebo lepiej, ale czuję się trochę, jakby jedne objawy przeszły, za to zastąpiły je inne. Tzn. oddycham normalnie, ale cały czas coś mi tam rzęzi w piersi. Pokaszlę, pokaszlę, przestanie i zaraz znów jest. Pff, zabawnie by było, gdyby wyzdrowiała dopiero na koniec roku szkolnego. (Choć może jutro już pójdę do szkoły, nie wiem. A może do lekarza.) W ogóle, podobno jestem jedyną osobą, która zachorowała po tej wycieczce. XD Sama się dziwię, że aż tak mnie rozłożyło. (Podejrzewam, że fakt, że dzień przed wycieczką przestałam brać leki, bo przedtem byłam lekko przeziębiona, może mieć z tym coś wspólnego)
Wróciłam też wreszcie do czytania książek. W ciągu dwóch (trzech?) dni połknęłam wypożyczone dawno, dawno temu Tańcz, tańcz, tańcz Murakamiego. Ten facet ma zdumiewającą wyobraźnię. Jestem ciekawa, czy świat widziany jego oczami przypomina to, jak postrzegają go jego postacie. (Jeśli tak, to nie zazdroszczę XD) Dokończyłam też niesławny Zmierzch. To taki literacki (a raczej książkowy, bo użycie słowa "literacki" w odniesieniu do tego tworu to obraza) Piasek.
Myśląc przyszłościowo zaraz po grudniowym półmetku zaczęłam zapuszczać włosy. Jak najbardziej urosły już dobre kilka centymetrów, sęk w tym, że straciły wszelką "fryzurowatość". XD Muszę sie wybrać do fryzjera, bo zapuszczanie zapuszczaniem, ale zapuścić się to ja nie chcę. XD
W tym roku planuję jechać na Konecon i Animatsuri. Jeśli chodzi o Kone, to jeślibym jechała, jechałabym 2 lipca z Kasumi, nocowała razem z nią u jej brata, a potem wróciłybyśmy razem 5-tego. Oczywiście moje motywy są chyba wystarczająco przejrzyste i bez ich wypowiadania, ale chcę się spotkać z
tsunami_pl (i całą DH~) i
koharcia~ <3 XD
W ogóle, w tych całych wczorajszych Superjedynkach jedną z nagrodzonych była 16-, a właściwie 15-stoletnia dziewczyna, Ewa Farna. I kurczę, ja bym wciąż dała głowę, że to ja mam 16 lat. To strasznie dziwne uczucie, gdy nagle uświadamiam sobie, że było to prawdą jakieś 2 lata temu. Jakoś tak wydaje mi się, że 16 lat to wiek, do którego się dąży, a wszystko później to wypadek przy pracy. XD
A tak z ciekawostek gastronomicznych:
> faggots - pulpety mięsne podawane z sosem cebulowym
> fairy cake - ciasteczko.
Nie ma to jak rozmówki angielskie z przewodnikiem zostawione przez kogoś w toalecie i skrzywiona wyobraźnia za 15 druga XDktóra jest skrzywiona niezależnie od pory dobry~
W ogóle, jakoś ostatnio znów zaczęła mnie nachodzić ochota na normalną muzykę. XD (Są to rzadkie zrywy, ale jednak miłe XD)
Najwyraźniej jestem zdolna przełknąć (i polubić) tylko kicz i sparkle made in Japan. A jak już przy Japonii jesteśmy, to jak się tak przysłuchiwałam tym naszym rodzimym gwiazdom estrady, to doszłam do wniosku, że większość z nich talentem wokalnym jest równa takiemu przeciętnemu Johnnys'owi (no, może takiemu lekko powyżej przeciętnej). Tyle że od nich prawdziwych zdolności jednak już z zasady się nie wymaga, bo się wie, że zawód byłby srogi.
W większości wykonywanych utworów nie było krztyny oryginalności, a i samo prowadzenie koncertu pozostawiało wiele do życzenia - jakoś nie przypominam sobie jakiejkolwiek wręczającej nagrody osoby, która jednocześnie nie reklamowałaby jakiegoś serialu czy programu nadawanego przez TVP1.
( Dalsze rozwodzenie się nad zasmucającym polskim rynkiem muzycznym )
Poza tym, w poprzedniej notce pisałam, że niezbyt dobrze się czuję. Pod koniec tego samego dnia czułam się obrzydliwie, a noc, która po nim nadeszła była w dużej części bezsenna. Zaraz w poniedziałek byłam u lekarza, dostałam różne leki i je biorę i niby jest lepiej - jest naprawdę o niebo lepiej, ale czuję się trochę, jakby jedne objawy przeszły, za to zastąpiły je inne. Tzn. oddycham normalnie, ale cały czas coś mi tam rzęzi w piersi. Pokaszlę, pokaszlę, przestanie i zaraz znów jest. Pff, zabawnie by było, gdyby wyzdrowiała dopiero na koniec roku szkolnego. (Choć może jutro już pójdę do szkoły, nie wiem. A może do lekarza.) W ogóle, podobno jestem jedyną osobą, która zachorowała po tej wycieczce. XD Sama się dziwię, że aż tak mnie rozłożyło. (Podejrzewam, że fakt, że dzień przed wycieczką przestałam brać leki, bo przedtem byłam lekko przeziębiona, może mieć z tym coś wspólnego)
Wróciłam też wreszcie do czytania książek. W ciągu dwóch (trzech?) dni połknęłam wypożyczone dawno, dawno temu Tańcz, tańcz, tańcz Murakamiego. Ten facet ma zdumiewającą wyobraźnię. Jestem ciekawa, czy świat widziany jego oczami przypomina to, jak postrzegają go jego postacie. (Jeśli tak, to nie zazdroszczę XD) Dokończyłam też niesławny Zmierzch. To taki literacki (a raczej książkowy, bo użycie słowa "literacki" w odniesieniu do tego tworu to obraza) Piasek.
Myśląc przyszłościowo zaraz po grudniowym półmetku zaczęłam zapuszczać włosy. Jak najbardziej urosły już dobre kilka centymetrów, sęk w tym, że straciły wszelką "fryzurowatość". XD Muszę sie wybrać do fryzjera, bo zapuszczanie zapuszczaniem, ale zapuścić się to ja nie chcę. XD
W tym roku planuję jechać na Konecon i Animatsuri. Jeśli chodzi o Kone, to jeślibym jechała, jechałabym 2 lipca z Kasumi, nocowała razem z nią u jej brata, a potem wróciłybyśmy razem 5-tego. Oczywiście moje motywy są chyba wystarczająco przejrzyste i bez ich wypowiadania, ale chcę się spotkać z
![[livejournal.com profile]](https://www.dreamwidth.org/img/external/lj-userinfo.gif)
![[livejournal.com profile]](https://www.dreamwidth.org/img/external/lj-userinfo.gif)
W ogóle, w tych całych wczorajszych Superjedynkach jedną z nagrodzonych była 16-, a właściwie 15-stoletnia dziewczyna, Ewa Farna. I kurczę, ja bym wciąż dała głowę, że to ja mam 16 lat. To strasznie dziwne uczucie, gdy nagle uświadamiam sobie, że było to prawdą jakieś 2 lata temu. Jakoś tak wydaje mi się, że 16 lat to wiek, do którego się dąży, a wszystko później to wypadek przy pracy. XD
A tak z ciekawostek gastronomicznych:
> faggots - pulpety mięsne podawane z sosem cebulowym
> fairy cake - ciasteczko.
Nie ma to jak rozmówki angielskie z przewodnikiem zostawione przez kogoś w toalecie i skrzywiona wyobraźnia za 15 druga XD
W ogóle, jakoś ostatnio znów zaczęła mnie nachodzić ochota na normalną muzykę. XD (Są to rzadkie zrywy, ale jednak miłe XD)