Dwa tygodnie bez netu to dużo.
Jul. 16th, 2008 02:55 pm...Chyba już czas coś napisać.
Pierwszy tydzień wakacji spędziłam na wsi. Wbrew moim własnym oczekiwaniom (o ile można to tak określić) pobyt ten nie był torturą i nie umierałam z tęsknoty za komputerem, internetem i całą resztą - co mnie zresztą nieźle zdziwiło. XD Wniosek: jak czynnika uzależniającego nie ma w pobliżu, to łatwiej się trzymać od niego z daleka. ;) Zdążyłam przeczytać Kronikę ptaka nakręcacza Murakamiego i stwierdzam, że książka jest naprawdę dobra. Przeczytałam też De Profundis czyli krzyk z otchłani Oscara Wilde'a - list, jaki napisał Wilde do swojego przyjaciela w czasie swego pobytu w więzieniu (do którego trafił z niemałą zasługą owego przyjaciela) - i stanowczo z chęcią bym poznała teraz biografię pana Oscara, tyle że znaleźć taką pozycję w moim mieście jest niemożliwością. Zdołałam się także odrobinę opalić - nawet nieźle jak na warunki XD - i w razie czego będę mogła się upierać, że z domu wychodziłam, bo gdzieś przecież musiałam się opalić. ;) Graliśmy też z rodzeństwem z badmintona i czasem w siatkę i ogólnie tydzień minął mi bardzo miło, a pogoda przez większość czasu także dopisywała. ^^ No i to jednak taki kontakt z naturą - raz na jakiś czas - jest niezwykle przyjemny, a możliwość wdychania świeżego powietrza i oglądania nieprzytłumionych miejskimi światłami gwiazd - cudowna.
Później nastąpił upragniony (mimo wszystko) powrót do cywilizacji. Która to wypięła się na mnie po kilku dniach, a objawiło się to brakiem internetu. Prawie tygodniowym. Przestał działać w czwartek, a piątek skontaktowano się z dostawcami, którzy mieli naprawić to w ciągu 24 godzin. W poniedziałek okazało się, że nie 24 godzin, a 3 dni, a jeszcze później - że jakiś idiota zamiast 31 lipca (kiedy to mieliśmy rozwiązać umowę) zobaczył 3 i internet nam po prostu odłączył. I gdyby nikt nie zadzwonił do nich, to pewnie nawet by się nie przyznali, że coś takiego zrobili. Oczywiście, odłączyć coś zawsze łatwo, ale ponowne podłączenie najwyraźniej sprawia już wiele trudności, bo powiedziano nam, że internetu już nie będziemy mieli, a reklamacja - jakbyśmy chcieli taką złożyć - miałaby trwać 30 dni.
Założyliśmy nowy net, a tych dostawców planujemy jakoś przyszpilić za zerwanie umowy, jak już minie lipiec.
A skoro już przy internecie jestem, to mogę przejść do mangi i anime, czyli dziedzin z nim nieodłącznie związanych. ;)
( Czas na nieodłącznego lj-cuta XD )
Poza tym zakochałam się też w Axis Power Hetalia - trochę historii przedstawionej na wesoło i przystępnie (to jest, jeśli rozumie się język japoński)? Personifikacje krajów, z reguły męskie i do tego bardzo slashogenne?Prawidłowo zapisana pełna nazwa Polski? I do tego autor jest mężczyzną? Zdecydowanie moja broszka. *^^* Oczywiście, oficjalnie winna mojemu zainteresowaniu APH jest Tsunuśka. ;]
Na dniach odbędzie się Funekai - na który się zresztą udaję. W sobotę rodzice zawożą mnie do Łodzi, spotykam się na PKS'ie z Aggie, Adi oraz jej grupą, a stamtąd mamy udać się na miejsce. Ach, już mi serce rośnie na perspektywę wstania ok. 4 nad ranem, naprawdę. XDD
Nie mogę się już doczekać tego konwentu - zarówno ze względu na to, że zapowiada się bardzo ciekawie, jeśli chodzi o atrakcje itp., jak i tego, że wreszcie będę mogła zobaczyć się ponownie z dziewczynami z Sakury. <33 Właśnie, ktoś jeszcze się wybiera? Jeśli tak, to z żywą chęcią zobaczyłabym się z Wami na żywo. ^^
Pierwszy tydzień wakacji spędziłam na wsi. Wbrew moim własnym oczekiwaniom (o ile można to tak określić) pobyt ten nie był torturą i nie umierałam z tęsknoty za komputerem, internetem i całą resztą - co mnie zresztą nieźle zdziwiło. XD Wniosek: jak czynnika uzależniającego nie ma w pobliżu, to łatwiej się trzymać od niego z daleka. ;) Zdążyłam przeczytać Kronikę ptaka nakręcacza Murakamiego i stwierdzam, że książka jest naprawdę dobra. Przeczytałam też De Profundis czyli krzyk z otchłani Oscara Wilde'a - list, jaki napisał Wilde do swojego przyjaciela w czasie swego pobytu w więzieniu (do którego trafił z niemałą zasługą owego przyjaciela) - i stanowczo z chęcią bym poznała teraz biografię pana Oscara, tyle że znaleźć taką pozycję w moim mieście jest niemożliwością. Zdołałam się także odrobinę opalić - nawet nieźle jak na warunki XD - i w razie czego będę mogła się upierać, że z domu wychodziłam, bo gdzieś przecież musiałam się opalić. ;) Graliśmy też z rodzeństwem z badmintona i czasem w siatkę i ogólnie tydzień minął mi bardzo miło, a pogoda przez większość czasu także dopisywała. ^^ No i to jednak taki kontakt z naturą - raz na jakiś czas - jest niezwykle przyjemny, a możliwość wdychania świeżego powietrza i oglądania nieprzytłumionych miejskimi światłami gwiazd - cudowna.
Później nastąpił upragniony (mimo wszystko) powrót do cywilizacji. Która to wypięła się na mnie po kilku dniach, a objawiło się to brakiem internetu. Prawie tygodniowym. Przestał działać w czwartek, a piątek skontaktowano się z dostawcami, którzy mieli naprawić to w ciągu 24 godzin. W poniedziałek okazało się, że nie 24 godzin, a 3 dni, a jeszcze później - że jakiś idiota zamiast 31 lipca (kiedy to mieliśmy rozwiązać umowę) zobaczył 3 i internet nam po prostu odłączył. I gdyby nikt nie zadzwonił do nich, to pewnie nawet by się nie przyznali, że coś takiego zrobili. Oczywiście, odłączyć coś zawsze łatwo, ale ponowne podłączenie najwyraźniej sprawia już wiele trudności, bo powiedziano nam, że internetu już nie będziemy mieli, a reklamacja - jakbyśmy chcieli taką złożyć - miałaby trwać 30 dni.
Założyliśmy nowy net, a tych dostawców planujemy jakoś przyszpilić za zerwanie umowy, jak już minie lipiec.
A skoro już przy internecie jestem, to mogę przejść do mangi i anime, czyli dziedzin z nim nieodłącznie związanych. ;)
( Czas na nieodłącznego lj-cuta XD )
Poza tym zakochałam się też w Axis Power Hetalia - trochę historii przedstawionej na wesoło i przystępnie (to jest, jeśli rozumie się język japoński)? Personifikacje krajów, z reguły męskie i do tego bardzo slashogenne?
Na dniach odbędzie się Funekai - na który się zresztą udaję. W sobotę rodzice zawożą mnie do Łodzi, spotykam się na PKS'ie z Aggie, Adi oraz jej grupą, a stamtąd mamy udać się na miejsce. Ach, już mi serce rośnie na perspektywę wstania ok. 4 nad ranem, naprawdę. XDD
Nie mogę się już doczekać tego konwentu - zarówno ze względu na to, że zapowiada się bardzo ciekawie, jeśli chodzi o atrakcje itp., jak i tego, że wreszcie będę mogła zobaczyć się ponownie z dziewczynami z Sakury. <33 Właśnie, ktoś jeszcze się wybiera? Jeśli tak, to z żywą chęcią zobaczyłabym się z Wami na żywo. ^^