sessho: (happy)
Sessho ([personal profile] sessho) wrote2010-05-11 12:01 am

We realized those steps we counted, mean nothing but merely numbers

Mama zajęta oglądaniem dramy Great Teacher Onizuka z młodym Ogurkiem, a ja przed chwilą obejrzałam 6-ty odcinek drugiego sezonu Oofuri i doczytałam do rozdziału 24b i mi się nudzi.

W każdym razie odzyskałam swoją miłość do Oofuri. <3 Zapomniałam już, jak fajny jest mój kochany baseball, a w sumie to gaysball. XD Lubię odkrywać serie na nowo, a przy tej to już nawet drugi raz. Po raz kolejny dochodzę do wniosku, że co mi się w tej mandze podoba najbardziej to bohaterowie i atmosfera. Wszyscy są tacy... normalni, a przez to cudowni. Lubię też to, że zawsze poznajemy dobrze przeciwników Nishiury - fajnie, że oni też mają swoje osobowości, coś, co sprawia, że naprawdę da się ich polubić. Takie Mihoshi chociażby (Kanou~) czy Tousei z Kazu, Juntą i Rio. Albo ta jak-im-tam szkoła z Icchanem. Albo Haruna, nie mogę zapomnieć o Harunie. Inna sprawa, że właśnie to zrobiłam. XD Biedna dorkowata diva

Jeśli chodzi o samą Nishiurę, to chyba najbardziej do gustu przypadli mi Tajima, Hanai i Abe. Bardzo lubię też Izumiego, Sakaeuguchiego (bo to taki miły chłopak, że się nie da inaczej XD) i Mizutaniego. Hamadę w sumie też. Oki, Suyama i Nishihiro są mi w sumie obojętni, a na Mihashiego mam podobną reakcję, jak Abe czy Hanai. W ogóle, tak przy okazji kwestii Hanaia: "Pewnie jakbym go poznał w gimnazjum, to bym się nad nim znęcał. Dobrze, że poznałem go w liceum", zastanawiałam się raz, jakby to ze mną było. A dzisiaj odezwał się do mnie na gg mój brat cioteczny i mnie olśniło, że on to właściwie jest jak Mihashi i już wiem.

Czytam też sobie trochę doujinów HanaTaji (a w sumie to na odwrót w większości z nich), no ale doujiny to doujiny, generalnie trudno o coś dobrego. Z fanfikami chyba też nie za dobrze w tym fandomie. :/ Pamiętam, że przy wcześniejszym fangirlowaniu też tak było. Tak to już jest, jak się wkręcasz w mało popularną serię (w fandomie anglojęzycznym).

No i ten ostatnio wypuszczony rozdział urwał się w takim wrednym momencie (który przeczytałam kilka razy - Oofuri ma takie sceny, na które zawsze muszę się popatrzeć i nimi ponapawać). Niby wiem, jak to się skończy, bo swego czasu widziałam rawy, ale jednak emocje pozostają te same, no i jednak to zupełnie inna sprawa, gdy się rozumie.

A tak w ogóle, to jak siedziałam i maratonowałam któregoś dnia istniejące odcinki drugiego sezonu, to nawet brat się do mnie przysiadł (bo pożyczył wtedy swojego laptopa mamie). I razem sobie oglądaliśmy i chyba mu się nawet podobało~
I chyba wcześniej (albo później, co za różnica xD), jak siedziałam i czytałam mangę, to przyszedł i od razu skomentował: "O, ten guysball". "Gaysball, że guysball to wiadomo". XD

W sobotę obejrzeliśmy też razem OAVkę Kenshina. Chyba nie miałam nastroju na ten typ anime, bo nie zachwyciło mnie szczególnie. (Tzn. było dobre, ale nie mam jakichś żadnych głębszych przeżyć czy przemyśleń). No i spaczenie Gintamą też dało się we znaki, bo Shinsengumi w naszych umysłach, to przede wszystkim porąbana ekipa z tamtego animca. XD No ale przynajmniej fajnie się komentowało. XD


Poza tym, dzisiaj obudziłam się wpół do pierwszej. Dzięki kochanej mamie, która się zaoglądała w dramach na moim komputerze. Jak widać, nie można jej ufać, więc chyba będę musiała a) zamykać drzwi na klucz, b) nastawiać sobie budzik. Strasznie nie lubię, jak mi tak dzień ucieka. No ale za to wreszcie przysiadłam nad pracą i mam już gdzieś tak połowę prezentacji napisanej, jutro planuję skończyć. A potem trzeba będzie to wszystko jakoś przyswoić w tydzień.
Jejku, czasem chciałabym umieć pracować bez siekiery wiszącej nad głową. Miałabym mniej kłopotów.

A potem w czwartek gegra. Jakoś zupełnie odeszła mi motywacja. :/ Przydałoby się jeszcze pouczyć, bo geografia nie pójdzie mi dobrze bez przygotowania, ale tak mi się nie chce. (Pewnie gdyby to w Warszawie wymagali geografii, to jakoś potrafiłabym się zmobilizować, a tak)

Mam kilka meme do zrobienia, ale teraz jakoś mózg mi nie działa (a raczej mam wrażenie, jakby moje myśli formowały się w dziwny sposób), więc pewnie dorzucę je do następnej notki.


W tę niedzielę byliśmy u dziadków na obiedzie, gdyż oni Stanisław i Stanisława są i poszliśmy do ich kościoła na mszę. Jakoś tak strasznie dobrze mi się śpiewało - idealnie zgrywałyśmy się z dziewczyną siedzącą za mną. Jak tylko wyszliśmy z kościoła, to chciałam się (po części żartobliwie) pochwalić bratu, jak mi ładnie wyszło, a on mnie zaskoczył i sam skomentował nasz śpiew. ("Cieszyłaś się, aż ci się oczy świeciły" XD) Kocham śpiew, nawet jeśli nie mam do tego talentu i zawsze mam frajdę, jak uda mi się coś ładnie zaśpiewać. Taki drobiazg, a cieszy :D

Podczas tej wizyty tak sobie z rodzeństwem i mamą się przekomarzaliśmy (a dokładniej to przekomarzaliśmy się z siostrą) i brat oznajmił, że ja, on i mama robimy to, bo jesteśmy grupą Arashi. XD Tak więc brat zaoferował się być Matsujunem, ale potem doszliśmy do wniosku, że siostra jest znacznie bardziej junowata. Mama została ochrzczona Aibą (choć chciała Sho), a jak pozwoliłam bratu i mamie wybrać coś mi, to zgodnie zdecydowali się na Nino ("taka mała złośliwa mściwa cholera").
A brat najbardziej pasuje na Yoko, co niestety już nie pasowało do naszej koncepcji araszowej. XD
Tyle że gdzieś dzień wcześniej, gdy we trójkę oglądaliśmy Tokyo Friend Park z Arashi, brat i mama oburzeni tym, że Nino cały czas nazywał Aibę idiotą, spontanicznie utworzyli unię pro-Aiba, anty-Nino. Hmmm. XD

Post a comment in response:

This account has disabled anonymous posting.
If you don't have an account you can create one now.
HTML doesn't work in the subject.
More info about formatting